Wewnętrzne Przekonanie. Czy inni ludzie określają kim jestem.
On 30 lipca 2019 by KasumiPrzez ostatnie 15 lat szukałam siebie. Kim jestem. Co mnie determinuje. Jeździłam na warsztaty, medytowałam, odkrywałam jakie schematy kierują moim życiem. Jakie stosuję strategie przetrwaniowe, jakie robię uniki, by nie spotkać się z tymi trudnymi, bolesnymi częściami siebie, jakie przekonania kierują mną i moim życiem. Świadomie zaglądałam, eksplorowałam i nadal eksploruję wszystkie ukryte części siebie.
Jednym z silniejszych i bardzo zakamuflowanych przekonań, choć zarazem bardzo oczywistym i popularnym, to bardzo silna wiara, że to kim jestem, jest determinowane przez innych ludzi, przez świat zewnętrzny. Ponieważ w swojej pracy ze sobą, prowadzę konwersację ze wszystkimi częściami siebie, przeprowadziłam wywiad i zapytałam się tej właśnie części, w co ona wierzy, czego się boi i dlaczego walczy. Oto odpowiedź.
Walczę, bo boję się. Boję się pozwolić ludziom na ich uczucia, na ich przekonania, poglądy na temat życia i świata. Boję się pozwolić im, na ich własny obraz i wiarę na mój temat, bo wierzę, że to, w co oni wierzą, co myślą, czują czy też robią ma wpływ na mnie. Na to kim jestem. Na to kim się staję. Jak się czuję ze sobą i ze światem. Boję się, że ich przekonania determinują i określają mnie. Kim jestem. Wierzę, że jestem zbyt słaba, by się bronić, by zatrzymać ich. Walczę więc i udowadniam im swoją rację, udowadniam, że racji nie mają. Udawadniam, że wiem lepiej. Walczę, bo jeśli tego nie będę robiła wchłoną mnie całkowice, przejmą całkowicie kontrolę nad moim życiem. Walczę, bo to jedyny sposób by zachować, choć cząstkę siebie. Wierzę jednak, że w tej walce jestem i tak przegrana. Uwierzyłam, że to inni ludzie mnie określają, a nie to co sama doświadczyłam. Uwierzyłam, że oni mają większą moc decydowania kim jestem i kreowania mnie, niż ja sama. Mają większą moc, niż moje własne doświadczenie, niż to co sama przeżyłam, odkryłam, co czuję. Uwierzyłam, że jestem całkowicie uzależniona od innych ludzi, że jestem nieoddzielna. To nałóg wierzenia, że jestem zależna od innych, że to inni determinują kim jestem.
Czuję ulgę. W momencie, gdy uświadamiam sobie swoją wewnętrzną wiarę i przekonanie, gdy klarownie je nazywam, traci ono swą siłę i władzę nade mną, nad moim życiem. Siła decydowania o własnym losie i autonomiczność wracają do mnie.
Dzięki świadomemu rozpoznaniu, tej głębokiej wiary, która tkwi u korzeni mojego ja, mogło powstać nowe przekonanie, które daje mi więcej wolności, prawa do moich własnych odczuć, do bycia. Oto przekonanie, które się wyklarowało.
Jestem autonomiczna. Oddzielna. Przekonania i opinie innych nie determinują i nie określają tego kim naprawdę jestem. Mam siłę, by to zobaczyć, rozpoznać i na czas zatrzymać się. Nie jestem zależna od opinii innych. Moje granice są we mnie, a nie w innych. Moje granice są wewnątrz mnie, a najsilniejszą granicą jest moje ciało, moja skóra. Moja skóra jest nieprzepuszczalna.
Mogę pozwolić, by ludzie mieli swoje przekonania i poglądy. Mogę pozwolić, by myśleli i wierzyli zgodnie ze swoim doświadczeniem. To nie świadczy o mnie, lecz o tym w jakim miejscu świadomości są. Nawet jeśli jest to opinia na mój temat, moja skóra jest nieprzepuszczalna. Nawet jeśli opinia na mój temat, nie jest życzliwa, moje granice są nieprzepuszczalne. Jestem bezpieczna i niezależna.
Jestem na tyle silna, by nie wpuszczać w siebie ich przekonań. Jestem na tyle silna, by dbać o swoje granice. Jestem na tyle silna, że opinie, poglądy i przekonania innych ludzi, nawet tych najbliższych, nie ranią mnie. Jestem na tyle silna, by nie czuć potrzeby udowadniania innym błędów i na tyle silna, by mówić o swoim doświadczaniu życia, przekonaniach i poglądach na świat. Jestem na tyle silne, by pozwolić, aby każdy miał prawo odnaleźć swoją własną prawdę i drogę. Jestem na tyle silna, aby nie oczekiwać, że moje doświadczenia, przekonania, poglądy będą zrozumiane, przyjęte, wzięte czy przejęte. Pozwalam innym na ich własne doświadczanie życia, nawet jeśli w moim odczuciu jest to dla nich bolesne czy niewspierające, bo może to być tylko moje odczucie i projekcja. Pozwalam sobie na swoje własne doświadczanie życia. Jestem wystarczająco silna by o siebie zadbać, a opinie innych nie określają kim jestem.
Zdaję sobie sprawę, że proces odkrywania siebie nie jest natychmiastowy, to długoterminowy proces rodzenia się na nowo. Wymaga czasu, cierpliwości i życzliwości, aby wszystkie odkrycia mogły się w swoim czasie zintegrować. Aby narodził się nowy sposób bycia w relacji z życiem. Daję sobie więc prawo i przyzwolenie, by gubić się we własnych przekonaniach, by błądzić. Daję sobie prawo na swoje słabości, których nierzadko nie chciałabym już mieć. Daję sobie prawo by być.
Dodaj komentarz