Pieśń o miłości do ZŁOŚCI

Złości ty moja – widzę Cię.

Widzę Twoją twarz. Czuję.

Czuję jak bardzo chcesz istnieć.

Jak bardzo chcesz, aby było jak chcesz.

Złości ty moja – widzę Cię

Widzę, jak zabierasz mnie sobie  bez uprzedzenia.

Robisz ze mną co  zechcesz. 

Ranisz

Złości ty moja – boję się Ciebie.

Boję się, kiedy przychodzisz z zaskoczenia.

Kiedy bierzesz mnie sobie bez przyzwolenia.

Bez pozwolenia.

Złości ty moja, lękam się Ciebie.

Lękam się, kiedy wyłaniasz się z cienia.

Gdy zagarniasz mnie sobie od niechcenia.

Kiedy przywłaszczasz bez wzruszenia.

Złości ty moja. 

Orędowniczko zadośćuczynienia

Żądasz mego zrozumienia.

Win odkupienia.

Lęku przed złością i Ciebie widzę. 

Stoisz w gotowości i czujności.

Czuję Twoje napięcie

Czuję Twą niepewność

Wiem, że potrzebujesz mego widzenia.

Potrzebujesz mego zrozumienia.

Wybaczenia.

A może i przeproszenia.

Złości ty moja.

Choć znam Twą historię

Choć wiem jak powstałaś i znam Twą niewinność.

Czasem mi trudno.

Czasem trudno mi na ciebie patrzeć,

Trudno jest ustać w Twej intensywności.

Trudno przyjąć z miejsca czułości.

Pozwolić Ci być.

Staję więc w świetle Świadomości.

Widzę Cię i czuję.

Czuję twą intensywność.

Twą nieokiełznaną naturę.

Widzę źródło Twego bólu.

Widzę też Twą Prawdę.

Prawdę i mądrość.

Twoją siłę.

Żądanie o uznanie.

Proszę bądź dla mnie łagodniejsza.

Weź pod uwagę mą wrażliwość.

Mą delikatność.

Jestem. Słyszę Cię.

Wiem, że kiedyś byłaś jak ja.

Wiem, że Twój ból i krzyk niemocy,

Nie był usłyszany

Nie był uznany.

Czuję Cię i widzę.

Czuję! – Złości ty moja.

Przyjaciółko moja.

Wielka nauczycielko.